Demon właśnie z tych Gór...

Demon właśnie z tych Gór...

czwartek, 29 maja 2008

Ludzie w codziennym pośpiechu...



Ludzie w codziennym pośpiechu
słowa rzucają na oślep,
oczy im płoną od gniewu,
patrzą na siebie wyniośle.

Ludzie wśród ludzi są sami,
w smutku podobni do cieni,
nocą się biją z myślami
jak własne życie odmienić.

Ludzie w codziennym pośpiechu
nie chcą się zdobyć na uśmiech,
śmieją się chmurnie, bez celu,
czasem szastają rozrzutnie.

Ludzie tęsknoty się wstydzą,
prawdę lękają się wyznać,
dumnie czekają na miłość,
zamiast ją innym okazać...

Żyj z całych sił...


Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi
Bo nie jesteś sam
Śpij, nocą śnij
Niech zły sen cię nigdy więcej nie obudzi,
Teraz śpij

Niech dobry Bóg zawsze cię za rękę trzyma
Kiedy ciemny wiatr porywa spokój,
Siejąc smutek i zwątpienie
Pamiętaj, że

Jak na deszczu łza,
cały ten świat nie znaczy nic, o nic
Chwila która trwa, może być najlepszą z twoich chwil
Najlepszą z twoich chwil

Idź własną drogą, bo w tym cały sens istnienia,
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia, bez niepotrzebnych niespełnienia
myśli złych

Jak na deszczu łza,
cały ten świat nie znaczy nic, o nic
Chwila która trwa, może być najlepszą z twoich chwil
Najlepszą z twoich chwil

Jak na deszczu łza,
cały ten świat nie znaczy nic, o nic
Chwila która trwa, może być najlepszą z twoich chwil
Najlepszą z twoich chwil


DŻEM [Do kołyski]

Freedom...

Freedom isn't just a word,
but a way of life

poniedziałek, 26 maja 2008

Zakopane...


Zakopane, tam się urodziłem,
tam mieszkałem przez 19 lat,
tam też na długi weekend wpadłem...

A to ja,
czekam aż mnie coś rozjedzie z tyłu

A z tym przyjacielem to właśnie weekend spędzałem.
Przyjechał se ot tak, tym zielonym z tyłu...


Góry...


...i Giewont...



...i jeszcze raz Giewont



...Skansen Taboru Kolejowego w Chabówce...


Chabówka - rodzinna wieś...




Wazz up?


Czerwone...



A ja zawsze lezem tam gdzie mnie nie wolno...



Ciopong na stacji, a w tle góry...
Tym wracałem do Krk a potem do Op


Ładna perspektywa (peronu)...

W życiu bywa właśnie tak jak na Gubałówce:
kilka dróg prowadzi do celu...



...nocą także... :p


Panorama Zakopanego z Gubałówki

poniedziałek, 19 maja 2008

Lucyferyna czyli...



W założeniu to nie miał być obrazek ale animacja .gif'a albo .flash'a... Skończyło się jednak na obrazku bo na tym na razie kończą się moje możliwości obsługi programów typu PyMol czy Chemsketch. No ale żeby nie było że nic nie potrafię to policzyłem sobie w ArgusLabie czy ta cząsteczka na pewno jest płaska i nie jest... Siara i azot zniekształcają mocno pierścienie, a grupa karobksylowa (-COOH) przez to jest straaaasznie odsunięta na bok, jakby nie tworzyła wiązania z resztą cząsteczki... I jeszcze te tetraedyryczne atomy węgla (Lightnir)... Ach, chemia...

A co do samych lucyferyn (bo na grafice to tylko jedna z nich jest) to tu zamieszczam link do wikipedii:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Lucyferyna


Lucyferyna z grafiki to lucyferyna z robaczka świętojańskiego, konkretniej z świetlika świętojańskiego czyli po łacinie Lampyris noctiluca, z rodziny świetlikowatych (Lampyridae).

Tak więc lucyferyny to dość ciekawa grupa związków chemicznych, która sprawia za pomocą tlenu i innych rzeczy że taki chrząszczyk sobie lata i świeci...

czwartek, 15 maja 2008

Lumos...


ΦΩΣΦΟΡΟΣ

nieść światło…



Obrazek powstał dzięki uprzejmości Ligthir'a

wtorek, 13 maja 2008

Cave me...


"Strzeż mnie Panie, od fałszywych przyjaciół,
z wrogami poradzę sobie sam"

Armand kard. Richelieu

Leute, leute


Ludzie w codziennym pośpiechu słowa rzucają na oślep,
oczy im płoną od gniewu, patrzą na siebie wyniośle.

Ludzie wśród ludzi są sami, w smutku podobni do cieni,
nocą się biją z myślami jak własne życie odmienić.

Ludzie w codziennym pośpiechu nie chcą się zdobyć na uśmiech,
śmieją się chmurnie, bez celu, czasem szastają rozrzutnie.

Ludzie tęsknoty się wstydzą, prawdę lękają się wyznać,
dumnie czekają na miłość, zamiast ją innym okazać.

[Ludzie, ludzie; ***]


Jaskółka czarny sztylet, wydarty z piersi wiatru
nagla smutku kotwica z niewidzialnego jachtu.
Katedra ją złowiła w sklepienia sieć wysoką
jak smierć kamienna bryła, jak wyrok naw prostokąt.

Jaskółka błyskawica w kościele obumarłym
tnie - jak czarne nożyce lęk, który ją ogarnia.

Jaskółka siostra burzy, żałoba fruwająca
ponad głowami ludzi, w których się troska błąka.
Jaskółka znak podniebny, jak symbol nieuchwytna
zwabiona w chłód katedry przestroga i modlitwa.

Nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złota plama.
Przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła.
Jaskółka czarny brylant, wrzucony tu przez diabła.

Na wieczne wirowanie, na bezszelestną mękę
na gniazda nie zaznanie, na przeklinanie piękna
na wieczne wirowanie, na bezszelestną mękę
na gniazda nie zaznanie, na przeklinanie piękna.

Na gniazda nie zaznanie, na przeklinanie - piękna.




[JASKÓŁKA UWIĘZIONA]
Muz: Janusz Kepski, Słowa: Kazimierz Szemioth

sobota, 10 maja 2008

Ikar



Był blady jak niebo bez cienia uśmiechu

Jak wicher do lotu się rwał
Zapragnął spróbować sam sobie na przekór
Więc stanął na szczycie wśród skał
Szum morza złowieszczy dobiegał z oddali
Jak gdyby miał skończyć się świat
On jednak nie widział ni burzy ni fali
Gdy skrzydła rozwijał na wiatr

Szalony Ikar Uwierzył w siłę swoich rąk
Szalony Ikar Przekroczyć chciał zaklęty krąg

Na oścież ramiona otworzył do lotu
Chodź serce wypełniał mu strach
Lecz wiedział że musi że wreszcie jest gotów
Że wolność ryzyka ma smak
Wciąż wyżej i wyżej do słońca szybował
Aż zniknął i spłonął jak ćma
Tak wielu Ikarów się rodzi od nowa
A lot ich szaleńczy wciąż trwa...

sł. A. Sobczak


kopia postu TheStructora...


Przesłanie...


Po katastrofie terrorystycznej w USA 11. 09. 2001 córka Billy Grahama w wywiadzie TV na pytanie: "Jak Bóg mógł pozwolić na coś takiego?" odpowiedziała:


"Jestem przekonana, że Bóg jest do głębi zasmucony z tego powodu, podobnie jak i my, ale od wielu już lat mówimy Bogu, żeby wyniósł się z naszych szkół, z naszych rządów oraz z naszego życia, a ponieważ jest dżentelmenem, jestem przekonana, że w milczeniu wycofał się.

Jak możemy się spodziewać, że Bóg udzieli nam swojego błogosławieństwa i ochroni nas, skoro my żądamy, aby On zostawił nas w spokoju? Zobaczmy - myślę, że zaczęło się to wówczas, kiedy Madeline Murray O'Hare (została zamordowana, niedawno znaleziono jej ciało...) narzekała, nie chcąc żadnych modlitw w naszych szkołach, a my powiedzieliśmy OK. Potem ktoś powiedział, żeby lepiej nie czytali Biblii w szkole. . . . . Biblii, która mówi: nie zabijaj, nie kradnij, kochaj swego bliźniego jak siebie samego. A my powiedzieliśmy OK. Następnie dr. Benjamin Spock powiedział, że nie powinniśmy dawać klapsa dzieciom, kiedy się źle zachowują, ponieważ ich małe osobowości się zniekształcają i możemy zniszczyć u nich szacunek do samych siebie (syn dr. Spock'a popełnił samobójstwo...). A my stwierdziliśmy, że ekspert powinien wiedzieć o czym mówi. Dlatego powiedzieliśmy OK. Po czym ktoś powiedział, że lepiej by było, aby nauczyciele i wychowawcy nie karali naszych dzieci, kiedy się źle zachowują. Dyrektorzy szkół powiedzieli, że lepiej by było, aby żaden pracownik tej szkoły nie dotykał uczniów, kiedy się źle zachowują, ponieważ nie chcemy złej opinii i z pewnością nie chcemy być zaskarżeni do sądu (...istnieje ogromna różnica między karaniem i dotykaniem, biciem, upokarzaniem, kopaniem itd. ). A my powiedzieliśmy OK. Następnie ktoś powiedział - pozwólmy naszym córkom na aborcję - jeśli chcą. Nawet nie muszą o tym mówić swoim rodzicom. A my powiedzieliśmy OK. Po czym ktoś mądry z rady szkoły powiedział: ponieważ chłopcy i tak będą chłopcami, więc i tak będą to robić, dajmy naszym synom tyle prezerwatyw, ile chcą, aby mogli zażywać tyle radości ile chcą, a my nie będziemy musieli mówić ich rodzicom, że otrzymują je w szkole. A my powiedzieliśmy OK. Po czym niektórzy z wyższych wybranych urzędników powiedzieli, że to nieważne, co robimy prywatnie, dopóki wykonujemy naszą pracę... Zgadzając się z nimi powiedzieliśmy, że nie obchodzi mnie to, co ktoś, łącznie z prezydentem, robi prywatnie, dopóki ja mam pracę, a ekonomia jest dobra. Po czym ktoś powiedział - drukujmy czasopisma ze zdjęciami nagich kobiet i nazwijmy to zdrowym, trzeźwym podziwem dla piękna kobiecego ciała. A my powiedzieliśmy OK. Po czym ktoś inny poszedł o krok dalej z tym podziwem i opublikował zdjęcia nagich dzieci, a następnie jeszcze jeden krok dalej i udostępnił je w Internecie. A my powiedzieliśmy - OK, są upoważnieni do swobodnego wyrażania. Po czym przemysł rozrywkowy rozpoczął produkcję widowisk TV i filmów promujących przemoc, profanacje, zakazany seks. Rozpoczął nagrania muzyki zachęcającej do gwałtu, narkotyków, zabójstwa, samobójstwa oraz satanistycznej. My powiedzieliśmy, że to tylko rozrywka, to nie ma żadnych szkodliwych skutków, w każdym razie nikt nie traktował tego poważnie, więc idziemy do przodu.



Teraz nasze dzieci nie mają sumienia. Dlaczego nie wiedzą, co jest dobre, a co złe i dlaczego nie martwi ich zabijanie obcych, kolegów z klasy oraz samych siebie? Prawdopodobnie, gdybyśmy o tym długo i wystarczająco mocno myśleli, moglibyśmy zgadnąć. Ja myślę, że ma to wiele wspólnego z tym, że "ZBIERAMY TO, CO SAMI ZASIALIŚMY". To śmieszne, jak prostym jest dla ludzi wyrzucić Boga, a potem dziwić się, dlaczego świat zmierza do piekła. To śmieszne, jak bardzo wierzymy w to, co napisane jest w gazetach, a poddajemy w wątpliwość to, co mówi Biblia. To śmieszne, jak bardzo każdy chce iść do nieba, pod warunkiem, że nie będzie musiał wierzyć, myśleć, mówić, ani też czynić czegokolwiek, o czym mówi Biblia. To śmieszne, jak ktoś może powiedzieć "Wierzę w Boga" i nadal iść za szatanem, który, tak a propos również "wierzy" w Boga. To śmieszne, jak łatwo osądzamy, ale nie chcemy być osądzeni. To śmieszne, jak można wysyłać tysiące "dowcipów" przez e - mail, które rozprzestrzeniają się jak nieokiełzany ogień, ale zaczynając czytać przesłania dotyczące Pana, ludzie dwa razy zastanawiają się czy podzielić się nimi. To śmieszne, jak wiadomości sprośne, bezwstydne, pikantne i wulgarne swobodnie przenoszą się w cyber - przestrzeni, lecz publiczna dyskusja o Bogu w szkole i w miejscu pracy jest tłumiona. To śmieszne, jak ktoś może być zapalony dla Chrystusa w niedziele, a przez resztę tygodnia jest niewidzialnym chrześcijaninem.” Śmiejesz się ? To śmieszne, że kiedy przeczytasz ten tekst nie podzielisz się jego treścią ze zbyt wieloma osobami z twojej „listy adresowej”, ponieważ nie jesteś pewny, w co wierzą lub co pomyślą o tobie kiedy im to wyślesz... To śmieszne, jak bardzo mogę być przejęty tym co inni ludzie pomyślą o mnie, zamiast tym, co Bóg pomyśli o mnie.

Czy myślisz? Przekaż to dalej, jeśli uważasz, że warto. Jeśli nie, to o tym zapomnij... Nikt się nie dowie o tym, że to czytałeś. Lecz jeśli to wyrzucisz, nie stój z boku i nie narzekaj nad fatalnym stanem tego świata!

O Boże!


O Boże!

daj mi pogodę ducha, abym

przyjął to, czego zmienić nie mogę,

odwagę, abym zmienił to,
co musi być zmienione
,

i mądrość, abym potrafił

odróżnić jedno od drugiego.

Parafraza cytatu Marka Aurelusza

Prosiłem Boga...


Prosiłem o siłę,
Bym mógł coś osiągnąć;
Otrzymałem słabość,
Bym mógł być posłuszny.

Prosiłem o zdrowie,
Bym mógł czynić większe dzieła;
Otrzymałem ułomność,
Bym mógł czynić dzieła lepsze.

Prosiłem o bogactwa,
Bym mógł być szczęśliwy;
Otrzymałem ubóstwo,
Abym mógł być mądry.

Prosiłem o władzę,
Bym mógł być chwalony pośród ludu;
Otrzymałem niemoc,
Bym mógł odczuć potrzebę Boga.

Prosiłem o wszystko,
Bym mógł cieszyć się życiem,
Otrzymałem życie,
Bym mógł cieszyć się wszystkim.

Nie otrzymałem niczego,
O co prosiłem,
Lecz otrzymałem wszystko,
Czego pragnąłem.


Anonimowa modlitwa wyryta na tablicy
w nowojorskim Szpitalu Inwalidów

piątek, 9 maja 2008

Piosenka o chemiku

Piosnka o Chemiku


1. Był sobie chemik piękny i młody
Smukły jak wieża Glovera.
Jego jedynym marzeniem było,
By dyplom mieć magistera.

2. Oczy miał piękne, a rozum bystry
I umysł całkiem realny.
W piersi mu biło serce przeczyste,
Jak kryształ heksagonalny.

3. Raz, będąc w parku doznał olśnienia,
Bo dziewczę zobaczył śliczne
Które chodziło tam i z powrotem
Niby wahadło fizyczne.

4. Ciało jej białe, jak siarczan baru.
Włos złoty jak dwuamina.
Jedno jaj oko jak błękit pruski
Drugie jak ultramaryna

5. Żaden poeta by nie opisał
Wszystkich uroków jej ciałka.
Tak zbudowana była wspaniale
Z aminokwasów i białka.

6. Więc kupił - w celu zaręczynowym-
Pierścienie dwa benzenowe.
I z pierścieniami przyszedł on do niej.
Chce Cię – powiada - za żonę.

7. Wnet utworzymy wspaniałą parę
Jak dwa wiązania sprzężone,
Jak te pierścienie co w naftalenie
Żyją na wieki złączone.

8. Lecz ona serce jak korund miała,
Które nie znało litości.
Kapryśny humor ciągle zmieniała
Jak managan wartościowości.

9. Jego wyznania zimno przyjęła,
Jak hel skroplony, okrzykiem:
Nie będę nigdy związku tworzyła
Ja z byle jakim chemikiem

10. Nasz chemik młody po takich słowach
Daremnie błaga i szlocha.
A w między czasie w czarnej rozpaczy
Pije C2H5OH’a

11. Ale to wcale mu nie pomogło,
Znać go nie chciała dziewczyna.
No i dlatego biednego chłopca
Zalała hemoglobina.

12. Drogi kolego i koleżanko!
Taki stąd morał wynika:
Żyj na wesoło, by cię nie spotkał
Tragiczny los jak chemika.

Mężczyzna oczami chemika...


Pierwiastek: Mężczyzna

Symbol: Me

Odkryty przez: Ewę

Masa atomowa: średnio ok. 60- 75 a.j.m, lecz znane są rzadkie izotopy o masie nawet do 150 a.j.m

Występowanie:

  • We wszystkich krajach, na wszystkich kontynentach- znaczne nadwyżki ilościowe notowane na obszarach wiejskich, większe skupiska w środowisku zanieczyszczonym etanolem.

Właściwości chemiczne:

  • Wykazuje duże powinowactwo do różnych roztworów alkoholu etylowego
  • Wraz z okresem trwania znacząco zwiększa masę i zatraca aktywność.
  • Nierozpuszczalny w cieczach, ale wykazuje wzrost aktywności po nasączeniu etanolem
  • Zdolny do absorbowania wszelkiego rodzaju najdroższego sprzętu elektronicznego tylko dla zapewnienia sobie wyższej pozycji wśród innych izotopów
  • Hydrofobowy, zwłaszcza jeżeli woda zawiera środek powierzchniowo czynnym;
  • Silnie reaguje ze związkami metali napędzanymi na 2 lub 4 koła
  • Gwałtownie traci aktywność po ekspozycji promieniowania z TV.
  • Ogromnie łatwo przechodzi ze wstaniu wzbudzonego w stan podstawowy.
  • W przypadku kontaktu z Ko przechodzi w stan wzbudzony, po kontakcie z Ko przechodzi w najniższy stan energetyczny (reakcja egzoakustyczna; Chrrrrr…)

Właściwości fizyczne:

  • Znajdowany pod różnymi postaciami, od metalu szlachetnego do pospolitej rudy.
  • Stosunkowo mało lotny,
  • W stanie naturalnym zamarznięty, wrze tylko w obecności dobrej jakości izotopu Ko.
  • Gorzki prawie zawsze (zależne od próbki).
  • Powyżej 30 stopni C wydziela specyficzny, drażniący zapach.
  • Topnieje przy odpowiednim traktowaniu.
  • Wrze pod wpływem nieprawidłowego użycia.
  • Ulega naciskowi we wszystkich płaszczyznach krystalograficznych.

Zastosowanie:

  • Pierwiastkowa siła robocza, do ciężkich prac domowych.
  • Dekoracja wnętrza, która czasem wynosi śmieci.
  • Do wysłuchiwania, pocieszania i chwalenia Ko.
  • Zdolny do samoistnej zmiany kanału w telewizorze.
  • Niezwykle przydatny w ostatnich fazach pobierania próbek w restauracji lub sklepie jubilerskim.
  • Zalecany podczas nocnych spacerów.

Identyfikacja:

  • Cenne są próbki 18-letnie ze względu na dużą aktywność, próbki 20 – 25 letnie są cenione ze względu na kontrolowalność reakcji.
  • Czysty egzemplarz jest bladoróżowy, z ciemniejszymi wtrąceniami i zarostami.
  • Wysoce niebezpieczny w razie kontaktu ze sterydami.
  • Posiadanie więcej niż jednego trwałego izotopu jest zabronione, ale on i tak rzadko się orientuje, że jest inny izotop.
  • Rzadko zachowuje wzorcową czystość w przypadku kontaktu z izotopami Ko.

Uwaga!

Nie kontrolowalny w mieszaninie z alkoholem, choć jest to indywidualna cecha każdej z próbek. Może gwałtownie przejść w stan wzbudzony i wyemitować energię gdy inny izotop Me katalizuje jego reakcje z Ko.

Kobieta... oczami chemika


Pierwiastek: Kobieta
Symbol: Ko

Odkryta przez: Adama

Masa atomowa: średnia oczekiwana 59 a.j.m. (atomowych jednostek masy),
ale znane są izotopy od 50 do 90 a.j.m.

Występowanie:

· Nadwyżki ilościowe w obszarach zurbanizowanych.

Własności chemiczne:

· Wykazuje duże powinowactwo ze złotem (Au), srebrem (Ag), platyną (Pt),
szlachetnymi i półszlachetnymi kamieniami i minerałami.

· Może absorbować wielkie ilości drogich substancji.

· Może spontanicznie eksplodować, jeśli pozostawi się ją samą w obecności Me.

· Nierozpuszczalna w cieczach, ale jej aktywność silnie wzrasta po nasączeniu etanolem.

· Ulega naciskowi tylko we właściwej płaszczyźnie krystalograficznej.

Własności fizyczne:

· Powierzchnia pokryta zwykle warstwą barwników,

· Wrze i zamarza bez wyraźnej przyczyny.

· Topnieje tylko w wyniku odpowiedniego traktowania,

· Występuje w różnych odmianach alotropowych - od dziewiczej rudy do zwykłego stopu.

· Gorzka, jeśli używać niewłaściwie.

· Cześć próbek niezwykle lotna i pachnąca, zapewne dzięki absorpcji innych związków chemicznych

· Wykazuje dużą zdolność do solwatacji (i wyższej aktywności) wśród innych próbek Ko.

Zastosowanie:

· Wysoce dekoracyjny element, szczególnie w samochodach sportowych.

· Najpotężniejszy znany pierwiastek chemiczny zdolny do redukcji pieniędzy,

· Pomocny przy wypoczynku.

· Niemożliwe posiadanie więcej niż jednego trwałego izotopu.

Identyfikacja:

· Próbka nie zawierająca dodatków, gwałtownie czerwienieje, gdy zaobserwuje się ją
w stanie naturalnym.

· Próbka potrafi gwałtownie zmienić barwę na zieloną, gdy obok znajdzie się izotop lepszej jakości.

Uwaga!

Wybucha samoistnie i bez żadnego powodu. Nie możliwe jest posiadanie jednego trwałego izotopu, ale zawsze można spróbować mieć kilka nie trwałych izotopów, znacznie od siebie oddalonych. Procedurę należy przerwać w chwili gdy próbki dowiedzą się o swoim istnieniu, w przeciwnym wypadku może nastąpić poważne zagrożenie dla zdrowia i życia. Przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, a najlepiej z chemikiem.

Bez chemii nie wiedzielibyśmy jak połączyć wodę i chmiel żeby stowrzyć piwo... ;P


Inwokacja

Chemio! Matko nauki! Cenniejsza od chleba!
Nikt nigdy pojąć nie mógł jak Cię wielbić trzeba.
Tyś najdroższa każdemu, tyś życia podstawą
Tyś serca mego i mózgu jest jedyną strawą
Ty od wieków zasługi wnosisz dla ludzkości
Tyś obiektem największej uczonych miłości
Oni Ciebie, o Chemio w historii wsławili
Platon, Arystoteles, Demokryt i Curie
Tyś wszędzie, na uczelni i w laboratorium
W domu, szkole, szpitalu, wc, prosektorium
Ciebie tylko uwielbiam wkuwać dniem i nocą
Kiedy słońce przyświeca, gwiazdy niebo złocą
Ty rozkosz mi przynosisz, koisz moją duszę
Gdy testy i zadania rozwiązywać muszę
Gdy noc w noc jak najęty chłonę z chemii wiedzę
Gdy zgarbiony przy biurku aż do rana siedzę
Powtarzając bez końca setki reguł wzorów
Alkoholi, pierwiastków, węglowodorów,
Nazw łacińskich bez liku, mol różnych reakcji
Addycji, substytucji, polimeryzacji
Oxygenium, carboneum, calcium, et spirytus
Vanitas, vanitatum et omnis vanitas
I chociaż mózg mój płonie, skrajnie wycieńczony
To jednak bez wytchnienia, wpruwam jak szalony
Chemio! Tyś jest cudowną. zgagą mego życia
Godną wszelkich dóbr, uczuć i pragnień wyzbycia
Chemio tyś dla mnie muzą, jedynym natchnieniem
Tyś jednym wielkim szczęściem i wielkim cierpieniem
Tyś całym moim życiem, czynem i myślami
Tyś wielką jest potęgą, Co dręczy i mami
Tyś niby droga perła w nauk oceanie
Bezcenna i doskonała. próżne gadanie
Ja kocham nade wszystko twoje tajemnice
I dreszcze mnie przechodzą, gdy podręcznik widzę
Ty zmysły mi rozpalasz aż do czerwoności
Kiedy ucząc się Ciebie wprost konam ze złości.

Opole - Podlasie - Mazury, czyli pamiętny weekend w pociągu...


Jakoś się tak złożyło że miałem okazję towarzyszyć pewnej osobie w dość osobistej wyprawie. Pojechaliśmy sobie pociągiem z Opola do Warszawy, Grajewa a potem przez Mazury, Malbork, Tczew, Bydgoszcz i Poznań z powrotem do Opola. Było Super!

A foty pozostały takie, o:


lokalna żulerka...


kumple z parku :P


i kolega z wojska :P

A to prawie jakby o mnie (wierszyk) jest :P


Nie zostałem wybitnym mężem stanu.
Nie odkryłem żadnego kontynentu.
Nie napisałem dzieła które wstrząsnęłoby światem.
Nawet nie stać mnie było na wielkie morderstwo.
Nie podpaliłem niczyjego domu
(to we mnie dom spalono)
Dla nikogo nie byłem przykładem.
Ani zły. Ani dobry.
Niezdolny do miłości i do nienawiści.
Z brakiem charakteru
przypiętym do klapy.
Skazany na przeciętność
umieram obojętnie.

Mucha
która od wielu godzin
patrzy na mnie tępo
jest pewnie moim,
alter ego.

[***. Ewa Lipska]

Wierszyk na pogodę z analizą, skoro jesteśmy przy wierszach...


Analiza wiersza – ogół czynności służący zniechęceniu potencjalnych czytelników
do czytania wierszy.


Wierszyk na pogodę


Ptaszek sobie frunie z dala,
w górze słońce zapierdala,
żaba dupę w wodzie moczy.
Kurwa! Co za dzień uroczy!

Analiza

Utwór jednozwrotkowy o czterech wersach z rymem parzystym, z równomiernie rozłożonym akcentem. Podmiot liryczny w wierszu, wykorzystując umiejętnie środki stylistyczne, wyraża swoje głębokie zadowolenie z życia w otaczającym go świecie, przepełnia go kwitnący stoicyzm i szczęście, które człowiekowi żyjącemu we współczesnym zamęcie może dać tylko otaczająca przyroda.

Dla podmiotu lirycznego nawet zanurzona w błękicie wody tylna część żaby jest pretekstem do euforii. Lecące nad ja lirycznym ptactwo sugeruje wczesną wiosnę, kiedy flora i fauna otrząsają się z okowów zimy. Silne nagromadzenie tropów stylistycznych, rytmika i tempo wiersza decydują o tym, że czytając utwór na głos czujemy niemal namacalnie budzącą się wiosenną przyrodę.

Puenta liryki jest jednoznaczna i łatwo odczytywalna – wyraża apoteozę otaczającego nas świata. Otaczające nas piękno przedstawione jest wieloaspektowo i metaforycznie. Szyk przestawny w strofie opisującej ruch słońca akcentuje urodę wiosennego nieba. Ja liryczne personifikuje słońce. W słowie „zapierdala” oddaje szybkość, piękno i złożoność ruchu słońca, które przecież nie jest istotą ludzką i nie może zapierdalać sensu stricte.

Uwagę zwraca użycie wulgaryzmów, których znajomość świadczy o elokwencji poety i głębokiej więzi ze wszystkimi warstwami społeczeństwa. Autor chciał się tym utworem odwdzięczyć środowisku, z którego wyrósł, za poświęcenie i trud włożony w zapewnienie mu należytego wykształcenia. Szkoda, że tak mało w dzisiejszej poezji jest wierszy o tak pogodnym nastroju!

:P


Z WNonsensopedii

My z drugiej połowy XX wieku... też ładny wierszyk :P


My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów
Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi
Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości

[My ludzie z drugiej połowy XX wieku, Małgorzata Hilar]

Lucifer... ładny wierszyk :P



Jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży,
lecący z jękiem w dal -- jak głuchy dzwon północy --
ja w mrokach gór zapalam czerwień zorzy
iskrą mych bólów, gwiazdą mej bezmocy.

Ja komet król -- a duch się we mnie wichrzy
jak pył pustyni w zwiewną piramidę --
ja piorun burz -- a od grobowca cichszy
mogił swych kryję trupiość i ochydę.

Ja -- otchłań tęcz -- a płakałbym nad sobą
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach --
jam błysk wulkanów -- a w błotnych nizinach
idę, jak pogrzeb, z nudą i żałobą.

Na harfach morze gra -- kłębi się rajów pożoga --
i słońce -- mój wróg słońce! wzchodzi wielbiąc Boga.


[Lucifer, Tadeusz Miciński]

Requiem for a dream


Co można dalej zauważyć, mój ulubiony film...

A o czym jest....

"Brooklyn, miejsce gdzie marzenia ścierają się z rzeczywistością i starcie to przegrywają. Tu każdy dzień wydaje się kopią następnego. Przychodzi czas, gdy trzeba samemu decydować o sobie, własnej przyszłości. Czas, gdy jedną nogą stoi się w dorosłości a jedną wciąż w dzieciństwie. Harry, Marion i Tyrone są w takim właśnie okresie. Uciekając od odpowiedzialności i monotonni życia w wspaniałej Ameryce sięgają po narkotyki. Nic niezwykłego, wszyscy tak robią. Tyrone i Harry nie chcą jednak do końca życia jechać na średnim towarze, chodzić w podartych tenisówkach i zastawiać telewizor matki Harry’ego w lombardzie, aby mieć co załadować. Postanawiają zarobić na narkotykach. Wybić się z szarej egzystencji, spełnić w ten sposób swoje marzenia, zwykłe ludzkie potrzeby (znasz to uczucie?). Marion chce otworzyć sklep z własną odzieżą i prowadzić go z ukochanym. Tyrone pragnie osiągnąć coś w życiu, aby nie musieć martwić się o jutro. Ich sen staje się rzeczywistością, rzeczywistością prowadząca nad przepaść.

Sara, matka Harry’ego także ma marzenie – wystąpić w telewizji. To tak niewiele a dla niej znaczy tak dużo. Dostaje możliwość wzięcia udziału w programie. Chce dobrze wyglądać. Odnajduje starą, elegancką czerwoną sukienkę w której była na maturze syna. Jednak, aby w niej wystąpić musi schudnąć. Po eksperymentach z dietami udaje się do lekarza po „pigułki, po których nie chce się jeść”. Jest to początek końca.

„Requiem dla snu” nie jest „filmem o narkomanach”, jak to się zwykło mówić. Narkotyki to tylko jeden z elementów i nie najważniejszy. Jest to przede wszystkim film o marzeniach i cenie jaką często przychodzi nam zapłacić za próbę ich realizacji, gdy chcemy ponieść minimalne koszty a efekt mieć szybko. Jest to także opowieść o samotności, samotnej drodze przez piekło, z którego nie da się już wyjść. Opowieść o upadku marzeń, rozliczenie z mitem „amerykańskiego snu”, którym karmieni jesteśmy na każdym kroku od najmłodszych lat.

Każdy z bohaterów to osobna historia. Harry jest typowym młodym chłopakiem, zaczynającym dorosłe życie. Ma dziewczynę, którą kocha i chce z nią zbudować coś własnego. Szuka ucieczki przed nadopiekuńczą matką, żyjąca wspomnieniami o mężu i iluzją na temat syna. Harry pragnie uwolnić się od szarości ulic. Narkotyki są dla niego odskocznią, próbą ucieczki przed uczuciami, wobec których czuje się mały.

Sara ma skromne wymagania co do jego osoby, chce, aby miał dobrą pracę, ładną, miłą żonę i dziecko. To niewiele, a jednak go przytłacza. Kocha Marion, chce dać jej szczęście, własny sklep. Są połączeni liną własnych marzeń, jedno nieświadomie ciągnie drugie na dno. W ich związku jest jednak coś zastanawiającego. Czy oprócz „ładowania” i marzeń coś ich łączy? Absolutnie mistrzowska scena na molo. Jedna z moich ulubionych, nie tylko w tym filmie, ale w całej historii kina. Harry widzi Marion stojącą przy barierce. Chłopak biegnie do niej, woła ją, ale ona go nie słyszy. Ma na sobie czerwoną sukienkę. W końcu się odwraca, uśmiechnięta, szczęśliwa a cała wizja rozmywa się. Niby nic niezwykłego. Ja jednak ciągle na nowo zachwycam się tą sceną. Hipnotyzująca muzyka, od której zaczyna się kręcić w głowie, leniwe kadry, blade słońce, które wcale nie grzeje. Czerwona sukienka. Czy możemy uznać, że ta sukienka to ta, którą ma Sara? Kim więc w tej wizji jest Marion, przekształconym obrazem matki czy sama sobą w czerwonej sukience w tamtej chwili, właśnie w tamtej chwili. Scena ta powtarza się raz jeszcze pod koniec, aczkolwiek w innej , dramatycznej formie. Harry dążąc do ukochanej spada, tak naprawdę nigdy do niej nie dobiega.

To tylko wizje. Uzupełnienie tego, co staje się udziałem chłopaka. Bo to, co przeżywa w życiu jest o wiele bardziej realne. Nie jestem osobą, którą przerażają na ekranie hektolitry krwi, wnętrzności ludzkie, ale to co dzieje się w ostatniej części filmu sprawia, że chcę spuścić wzrok, aby to do mnie nie dotarło. Nie chcę, aby to było prawdziwe. Jednak to jest prawdziwe. Cierpię wraz z nim, czuję jego rozkład, staję się częścią jego bólu. To niesamowity efekt, który zostaje wyryty w naszej pamięci."

Jedna z recenzji tegoż filmu, znaleziona w internecie.

Witam!


Witam wszystkich na moim blogu. Rozpisywał się o sobie nie będę, bo i po co skoro każdy kto mnie zna wie jaki jestem i do czego jestem zdolny...

Cóż, póki co studiuję sobie w spokoju chemię i zobaczymy co z tego wszystkiego dalej wyjdzie...